Piszą o nas

"Stołówka" przy Bramie Portowej"Stołówka" przy Bramie Portowej

Może myśli, że ratuje ptaki. W rzeczywistości doprowadza do ich śmierci. Bo opchane chlebem giną pod kołami samochodów i tramwajów. Tylko wczoraj na Bramie Portowej zostały rozjechane trzy gołębie. Ale to niejedyne zagrożenie, jakie stwarza ta „ptasia stołówka" w centrum Szczecina.

Tuż przy nowoczesnych przystankach Bramy Portowej (tzw. góra ul. Wyszyńskiego) jest nowo wydzielony fragment terenu zielonego. Ledwie wysiano na nim trawę, już się znalazło grono pseudomiłośników zwierząt, a wraz z nimi - kilogramy rozrzucanego chleba. - Miejsce reprezentacyjne, na miarę XXI wieku, a tu walające się kawałki starego gnijącego chleba: brud jak w chlewie - komentuje p. Anna. - Czy tak ma wyglądać centrum Szczecina? Śmierdząca ptasia stołówka przeniosła się z rejonu pl. Zwycięstwa w sąsiedztwo Bramy Portowej.

Mężczyzna dokarmiający ptaki pojawia się zwykle między godz. 8 a 10. Z torby wysypuje mnóstwo chleba. Wprost na ziemię, a dokładnie na rozdzielający pasy ruchu od przejścia dla pieszych i tramwajowych torów. Szybko zlatują się gołębie. Niektóre giną pod kołami tramwajów lub potrącone przez samochody konają z połamanymi skrzydłami, we krwi, na oczach przechodniów.
- Identyczna sytuacja co wcześniej z kaczkami dokarmianymi w rejonie basenu przeciwpożarowego na pl. Zwycięstwa - przypomina Ryszard Czeraszkiewicz, miejski łowczy. - Zwierząt w aglomeracji nie powinno się dokarmiać. Tym bardziej teraz, zachęcając je do zimowania w mieście. Nawet jeśli to się tłumaczy potrzebą serca. Dokarmianie ptaków - zdaniem łowczego - powinno się odbywać wyłącznie w wyznaczonych do tego enklawach. Na pewno nie pomiędzy pasami jezdni a torowiskami.
- Bo „dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane" - przypomina Joanna Wojtach ze straży miejskiej. - Dokarmiający działa pewnie w przekonaniu, że gołębiom pomaga, a w rzeczywistości... zarówno je, jak i innych uczestników ruchu naraża na niebezpieczeństwo. Jest jeszcze jeden bardzo ważny aspekt „ptasiej stołówki" na Bramie Portowej. Spłoszone ptaki stwarzają zagrożenie dla kierowców samochodów.
- Facet dokarmia gołębie przy lewoskręcie z al. Niepodległości w ul. Wyszyńskiego. Aut, szczególnie w godzinach szczytu, jest tam mnóstwo. Jadą sznurkiem: ciasno, jeden za drugim. Wystarczy, że któryś z kierowców przyhamuje, nie chcąc najechać na gołębia, a wtedy... karambol gotowy - komentuje p. Wojciech.
Pomimo takiego zagrożenia prawo daje straży miejskiej niewielkie pole manewru. - Nie ma przepisów, które zabraniałyby dokarmiania zwierząt w mieście. Możemy więc tylko rozmawiać, przekonywać, aby ludzie racjonalniej pomagali, jak w tym przypadku, ptakom - przyznaje J. Wojtach. - Ukarać ich możemy tylko wówczas, gdy karmiąc, faktycznie będą zaśmiecali teren.

Źródło: Kurier Szczeciński, str.24,z dn.09.08.2012r.