Piszą o nas

Auto porzucone. Widzisz wrak – daj znakAuto porzucone. Widzisz wrak – daj znak

Trawa wyrastająca spod kół to najbardziej charakterystyczna oznaka, po której strażnicy miejscy rozpoznają porzucony samochód. Ale pewności nie daje. A nawet wówczas, gdy do auta nikt się nie przyzna, od zgłoszenia wraku do odstawienia go na parking przy ul. Hangarowej w Szczecinie może minąć kilka lat.

– To nie jest tak, że my się boimy holowania – mówi Joanna Wojtach, rzecznik szczecińskiej Straży Miejskiej. – Od początku roku na parking odstawiliśmy 22 porzucone pojazdy. W całym roku 2015 było ich 77. To nie jest dużo. Ale już samochodów odholowanych przez nas z powodu nieprawidłowego parkowania bywa kilkadziesiąt miesięcznie, na przykład 144 w lutym.

Porzucone auta wciąż można spotkać na szczecińskich ulicach. Ale jest ich coraz mniej. Od 2010 r. miasto prowadzi akcję „Widzisz wrak – daj znak”. I to przynosi efekty. – Pomoc mieszkańców jest nieoceniona – mówi Joanna Wojtach. – Dzięki ich sygnałom dotarliśmy do miejsc, do których być może funkcjonariusze nigdy by nie zajrzeli. Na początku zgłaszane były zastraszające ilości porzuconych aut, kilkaset rocznie. A wtedy mogliśmy je odholowywać tylko z dróg publicznych. Po nowelizacji przepisów możemy interweniować również w strefach ruchu i w strefach zamieszkania. Ale nadal są tereny, na których zarządcy muszą sobie radzić sami. My wprawdzie również takich sygnałów nie ignorujemy, ale jesteśmy w stanie im pomóc tylko w ograniczonym zakresie. Nie wolno nam podać danych właściciela pojazdu. Możemy najwyżej poprosić go o to, aby zabrał swoją własność. I na tym koniec.

Ale nawet na terenach, gdzie strażnicy mogą interweniować, od zgłoszenia porzuconego auta do jego odholowania mija zwykle sporo czasu. W ekstremalnych przypadkach – nawet kilka lat. Straż Miejska musi bowiem dopełnić wszystkich formalności w celu ustalenia właściciela pojazdu, bo to on powinien zapłacić za usunięcie wraku. Z tym zaś bywają kłopoty.

– Na przykład okazuje się, że samochód zmienił właściciela – mówi Joanna Wojtach. – A my do każdego po kolei musimy wysłać takie samo pismo. Dotychczasowy rekord to siedmiu kolejnych posiadaczy. Bywają też sprawy losowe. Ktoś na przykład zmarł,
a spadkobiercy nie chcą się przyznać do auta. Albo ktoś długo przebywa w szpitalu. Albo w więzieniu. To też nas wstrzymuje.

Zdarzają się też sytuacje groteskowe. Ktoś na przykład jako porzucony zgłasza samochód, który na parkingu stoi od trzech dni…

– Wrak to pojęcie, które w przepisach nie występuje – mówi Joanna Wojtach. – Zgodnie z prawem możemy usunąć pojazd, który nie ma tablic rejestracyjnych lub jego stan wskazuje na to, że został porzucony. Ale tablice mógł na przykład ktoś ukraść. A co to znaczy „porzucony”, tego już przepisy nie precyzują. Strażnicy oceniają to na podstawie doświadczeń. Jeżeli spod kół auta wyrasta trawa, jeśli nie ma w nich powietrza, to są to najprawdopodobniej oznaki porzucenia. Ale powybijane szyby już niekoniecznie.

Odholowanie samochodu osobowego na parking przy ul. Hangarowej kosztuje ok. 500 zł. Płatny jest też każdy dzień postoju. Jeżeli
w ciągu 6 miesięcy nikt się po auto nie zgłosi, staje się ono własnością gminy. Ale jego poprzedni właściciel powinien się liczyć z tym, że któregoś dnia do jego drzwi zapuka komornik po pieniądze należne za holowanie i postój…

Autor: Jarosław Spirydowicz
Źródło: Kurier Szczeciński, str. 3 z dn. 07.04.2016 r.