Straż Miejska w Szczecinie
AKTUALNOŚCI
Okazja na szczeniaczkaOkazja na szczeniaczka
Rzadko kiedy w rubryce "Piszą o nas" zamieszczamy tego typu artykuły. Nie dlatego, że mało w nich o naszych działaniach, interwencjach bądź - ktoś mógłby powiedzieć, że omijamy takie publikacje, bo media potraktowały nas niezbyt łaskawie.
W przypadku artykułu pani Arlety Nalewajko ta publikacja po prostu powinna się tu znaleźć i może chociaż kilka osób dzięki temu to przeczyta. Ze strony straży miejskiej składam deklarację, że strażnicy będą w opisanym miejscu pojawiać się częściej. Pozwolę sobie także zaapelować do wszystkich ewentualnych nabywców zwierzaków, których kuszą atrakcyjne rasy za atrakcyjne ceny oferowane na szczecińskiej giełdzie samochodowej w Płoni. Nie kupujcie Państwo tam zwierząt, bo uroczy mały szczeniaczek, który miał rzekomo osiągnąć wielkość yorka wyrósł na potężnego bernardyna... A Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt i tak już jest pełne niechcianych zwierząt. Funkcjonuje przecież w Szczecinie legalna giełda zoologiczna w klubie Słowianin, na której pod okiem fachowców (weterynarza, kynologa) można, w humanitarnych i godnych warunkach, spokojnie nabyć wymarzonego pieska, kotka czy innego zwierzaka.
"Okazja na szczeniaczka"
Karton po jabłkach, a w nim cztery wtulone w siebie, drżące kulki futra. Między stolikiem z najnowszym oprogramowaniem komputerowym i filmami, które jeszcze nie zeszły z kinowych afiszy, między stoiskiem z rybami i tłumem przemierzających halę szczecińskiej giełdy samochodowej: pan z córką sprzedają szczeniaczki.
Od dwóch lat w Szczecinie obowiązuje całkowity zakaz tzw. chodnikowej sprzedaży zwierząt. Dlaczego zatem na giełdzie samochodowej w Płoni (ul. Szosa Stargardzka) biznes na szczeniakach kwitnie?
* * *
Przy rybach szczeniaki z kartonu. Właściciel zachęca do kupna: – Zdrowe, 8-tygodniowe, wesołe pudelki. – Czemu one tak drżą? Czemu śpią? To na pewno pudelki? Gdzie ich matka? – pyta jedna z kobiet. – Będzie pani zadowolona. Tak się złożyło, że zapomnieliśmy o matce. Nie, zdjęcia też nie mamy. Weźmie pani na ręce i od razu zobaczy, że pudelki – przekonuje. Na tyłach hali targowej psów na sprzedaż jest więcej. Popiskują dwa „szariki” o niedźwiedzich łapach. – Co to za olbrzymy? – pyta mężczyzna. – Co pan, owczarki niemieckie. Rodowodowe. Sprzedam okazyjnie, po „tysiaku” – zachęca właściciel. Mówi, że szczeniaki mają książeczki zdrowia, tatuaże, po 8 tygodni i po dwa szczepienia.
– Bzdura! – komentuje dr Andrzej Gański, lekarz weterynarii. – Handlarze mówią to, co klient chce usłyszeć. 80 procent zwierząt sprzedawanych na takiej giełdzie nigdy nie widziało weterynarza. Książeczki zdrowia… lepiej nie mówić. Zadziwiające, że po 8 tygodni mają też sprzedawane opodal husky, yorki, maltańczyki. – Usłyszeli, że oddzielanie młodych od matek przed upływem 6 tygodnia to przestępstwo, więc… – tłumaczy dr Gański. – Nie powinno się kupować zwierząt w takich miejscach, bo przypomina to nabywanie auta z niepewnego źródła: można dobrze trafić, ale można też fatalnie. Pies może okazać się chory, po kilku dniach umrzeć. Przy zachowaniu podstawowych zasad higieny nie powinno być problemów, ale jeśli dziecko obcałowywało takiego szczeniaka... jest ryzyko.
Przy siatce ogrodzenia młoda kobieta sprzedaje maltańczyki. Po yorkach to obecnie najbardziej pożądana rasa. Bo małe, białe, z wielkimi wiecznie roześmianymi oczami. Tu: niewielka sunia z ogromnymi, nabrzmiałymi sutkami, które sięgają niemal do ziemi. Z jej oczu stale coś wypływa. Do sprzedania jest jej potomstwo. W domu czeka druga rozrodcza samiczka. I jej szczeniaki są na sprzedaż. „Jak nie teraz, to można kupić przez Allegro” – zachęca właścicielka. Za półtora tysiąca od sztuki. Okazyjnie, bo to cena nierodowodowych szczeniaków. – Dwie suki po dwa mioty w roku: łatwo policzyć, jaki to dochód. Liczy się kasa, kasa i jeszcze raz kasa. Dla niej ludzie zapominają nawet o człowieczeństwie O dobrostan zwierząt mniejsza – komentuje dr Gański. – Dlatego handel w takich miejscach jest przestępstwem. Dlatego największym nieszczęściem dla tych psów, gdy na takiej giełdzie znajdą nowego właściciela. Paradoks? Nie, napędzanie podstawowych reguł ekonomii: podaży i popytu. Jeżeli nie będziemy kupowali zwierząt w takich miejscach, to znikną z nich handlujący zwierzętami. A tymczasem, to właściciel i zarządca takiej giełdy powinien być pociągnięty do odpowiedzialności karnej. Bo umożliwia popełnianie przestępstwa.
Tyle że najwyraźniej nie ma o to kto zadbać. Skoro handel szczeniętami kwitnie w cieniu innych „okazji”: kurtek Nike sprzedawanych po 50 zł, równie oryginalnych perfum Versace za 60 zł czy kopertowych wydań DVD z „Opowieściami z Narnii: Podróż wędrowca do świtu”, które właśnie bije rekordy popularności w kinach.
* * *
– W ubiegłym roku giełdę samochodową odwiedziliśmy ze trzy razy. W tym roku byliśmy pod koniec lutego. Jedną osobę ukaraliśmy właśnie za handel szczeniętami. Mandatem w wysokości 50 zł – mówi Joanna Wojtach ze straży miejskiej. Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami jako jedyna szczecińska organizacja pozarządowa ma własnych inspektorów interwencyjnych. Mają mundury, ale nie dysponują uprawnieniami, które ukróciłyby skalę nielegalnego handlu szczeniakami na giełdzie. Mogą reagować, np. zwracając uwagę, że traktowane jak towar zwierzęta powinny mieć dostęp do wody. Tyle. O odbieraniu zwierząt handlarzom nie ma mowy. – Dlatego tak liczymy na obywatelski projekt ustawy o ochronie zwierząt – przyznaje dr Beata Więcaszek ze szczecińskiego TOZ. – Wprowadza całkowity zakaz handlu zwierzętami poza hodowlami. Co więcej, zajęcie to kwalifikuje jako działalność gospodarczą. W ten sposób otwiera pole do kontroli: nie tylko skarbowej, ale też dobrostanu zwierząt w hodowlach. Bo teraz niekontrolowany rozród zwierząt i handel nimi, np. na giełdach samochodowych, to – jak przyznaje dr Więcaszek – sfera, która wymknęła się spod kontroli, zarówno miasta, jak i państwa.
Arleta Nalewajko
Źródło: Kurier Szczeciński, str. 14, z dn. 16.03.2011r.