Piszą o nas

Zaparkowali samochody na Jasnych Błoniach. Trafią za to przed sądZaparkowali samochody na Jasnych Błoniach. Trafią za to przed sąd

Oburzonym pieszym i straży miejskiej tłumaczyli, że mają zgodę Zakładu Usług Komunalnych. To było kłamstwo, ale wyszło na jaw. Kierowcy samochodów, którzy w czwartek zaparkowali samochody między platanami trafią przed sąd.

To historia z czwartkowego popołudnia, kiedy na trawniku Jasnych Błoni odbywała się jedna z imprez szczecińskich juwenaliów. Zdumieni i zbulwersowani piesi byli świadkami tego jak na aleję platanów wjeżdżają trzy samochody osobowe. Auta zaparkowały na reprezentacyjnej alei. Kierowcy wynosili z nich kartony z balonami i stolik z logo firmy sprzedającej kosmetyki. Samochody pozostawili zaparkowane na alei. Paweł Knap, redaktor naczelny "Szczecinera" zdecydował się interweniować. Kiedy zaczął robić zdjęcia dokumentujące parkowanie, podeszli do niego jacyś młodzi ludzie.

Powiedzieli, że mają pozwolenie Zakładu Usług Komunalnych na wjeżdżanie na Jasne Błonia - opowiada Paweł. - Zdziwiłem się. Nie mam przecież jednak uprawnień do sprawdzania takich dokumentów. Zauważyłem tylko, że samochodami zainteresował się też patrol Straży Miejskiej. Panowie zamienili z kierowcami parę słów i sobie poszli. Wyglądało na to, że faktycznie kierowcy wjechali legalnie. Paweł mimo wszystko umieścił zdjęcia na profilu "Szczecinera" i na forum Skyscrapercity.com.


Swoje auto poznał właściciel czerwonego forda. Na forum miłośników tej marki napisał, że "moją [żonę/dziewczynę - red.] poniosło z tym miejscem nawet zjawiła się straż wiejska ale...". Inny miłośnik marki oburzył się, że ktoś robi z takiego parkowania aferę.

Dzwonimy do Zakładu Usług Komunalnych. Rzecznik ZUK Andrzej Kus nie ma żadnych wątpliwości: nie było zgody na wjeżdżanie samochodów na trawnik i alejki Jasnych Błoni. - ZUK wyraził zgodę na zajęcie terenu pod imprezę - mówi Andrzej Kus. - Nie wyraził natomiast zgody na wjazd i parkowanie samochodów na teren zieleńca, co było wyraźnie zaznaczone w piśmie do organizatorów.

Dlaczego więc Straż Miejska nie interweniowała?

- Faktycznie, strażnicy nie sprawdzili na miejscu, czy kierowcy samochodów posiadają stosowną zgodę - mówi Joanna Wojtach, rzecznik Straży Miejskiej. - Kierowcy zostali jednak wylegitymowani i spisani. Potem poprosiliśmy ZUK o wyjaśnienia. Z pisma wynikało jasno: kierowcy nie mieli prawa wjechać na Jasne Błonia. Joanna Wojtach zapewnia, że strażnicy nie odpuszczą. Nie będzie jednak pouczeń czy mandatów. - Kierujemy sprawę do sądu - mówi Joanna Wojtach.

To oznacza dotkliwszą karę niż kilkuset złotowy mandat.


Źródło: www.szczecin.gazeta.pl z dn.27.05.2014r.