Piszą o nas

Trwa "wojna podjazdowa" między kierowcami a służbami pilnującymi Mostu DługiegoTrwa "wojna podjazdowa" między kierowcami a służbami pilnującymi Mostu Długiego

Straż miejska zapewnia, że udziela informacji kierowcom i pomaga z objazdem przeprawy. Zdarza się jednak, że nie wszyscy kierowcy są pokorni i dochodzi do przepychanek słownych ze strażnikami.

Mija kolejny tydzień zamknięcia Mostu Długiego. Z jednej strony kierowcy, którzy próbują przejechać przez skrzyżowanie ul. Nabrzeża Wieleckiego z ul. Wyszyńskiego. Niektórzy jadą slalomem, wjeżdżają na torowisko i jadą na wprost. Inni próbują przemknąć przez kontrolę, jadąc tuż za autobusem. Straż miejska i policja wyłapuje cwaniaków. Oddajmy głos uczestnikom zdarzeń.

Zarzuty wobec strażników

- Straż miejska i policja zrobiły sobie istny sposób na biznes z racji remontu Mostu Długiego. W tej chwili na środku mostu stoją... przepraszam, stały, bo chyba robią zmianę, trzy radiowozy, a może i dwa oraz straż miejska. Oczywiście nie trudno się domyślić, że każdy kto wjechał na most nie powinien się tam znaleźć od razu był zatrzymywany i sądząc po czasie interwencji, nie skończyło się tylko na pouczeniu - mówi Pan Grzegorz, nasz czytelnik. - Sprawa jasna, gdyby nie to że w tygodniu, ta sama ekipa, a przynajmniej podobnie wyglądająca stoi przy znakach ostrzegawczych o remoncie i zakazie wjazdu i wyraźnie ostrzega o tym co się dzieje. I to już jest lepsze, bo bardziej spostrzegawczy mogą w odpowiednim momencie zmienić trasę. Tylko i tu pojawia się problem, bo np. straż miejska, która stoi tuż za rondem pod wiaduktem kolejowym, łapie i wlepia mandaty wszystkim, którzy tylko zbliżą się do barierki na wysokości przystanku tramwajowego (w kierunku Wyszyńskiego). Nasz Internauta pyta, czy naprawdę tak trudno "powstrzymać te łapczywe łapska" i zamiast wystawiać mandaty, zatrzymać kierowcą, upomnieć i nawrócić?

- Próbowałem przejechać z Wyszyńskiego na Zbożową - kontynuuje. - Szczerze, zapomniałem o remoncie bo zwykle nie jeżdżę w tym kierunku, zadzwoniłem na Straż miejską zapytać czy mogę ten przejazd traktować jako dojazd do posesji, odpowiedź: są znaki, proszę jechać zgodnie z oznaczeniem. Dopytuję, bo mam wątpliwości, w odpowiedzi zaproponowano mi wezwanie patrolu który wystawi skierowania na badania jeśli nie rozumiem. Ok. Rozumiem, tylko nie rozumiem czemu na pytanie o alternatywną trasę, otrzymałem informację: Trasa Zamkowa... i co dalej? Zero pomocy. Nie czepiam się, ale byłoby dobrze, gdyby straż miejska i policja skupiły się na pomocy a nie szybkiej kasie.

Z zarzutami nie zgadza się przedstawicielka straży miejskiej.

- Egzekwujemy obowiązujące przepisy. Gdybyśmy nie pomagali kierowcom to mandatów nie było 500 (od 22 lutego), a kilka tysięcy - mówi Joanna Wojtach, rzecznik straży miejskiej. - Czasami nie ma innej metody, to są mandaty nie tylko za złamanie "zakazu ruchu", ale przy okazji strażnicy wyłapują również kierowców bez uprawnień, pod wpływem alkoholu, doszło też do ujęcia osoby poszukiwanej.

Przyjezdni z taryfą ulgową

Okazuje się, że niefrasobliwych kierowców, którzy kombinują na wiele sposobów jest mnóstwo. - Nie będę tym razem stawać w obronie kierowców tylko strażników. Ktoś, kto jedzie za znak B-1, z premedytacja łamie przepisy. Jeśli jest to kierowca spoza Szczecina to jesteśmy w stanie uwierzyć w jego tłumaczenia, że nie wiedział o zmianach w ruchu. Nie wolno deprecjonować działań osób, którzy czuwają nad bezpieczeństwem osób wykonujących prace na moście i samych kierowców.

Źródło: www.gs24.pl z dn. 08.03.2015r.