Piszą o nas

Strażnika jednak da się lubićStrażnika jednak da się lubić

Na co dzień wlepiają mandaty za złe parkowanie albo nieposprzątanie po piesku. Często słyszą narzekania kierowców (którym "robią zdjęcia" fotoradarem) i zapowiedzi polityków, że straż miejską trzeba zlikwidować. 13 września założyli galowe mundury i choć chwilę poczuli się docenieni.Dzień Strażnika Miejskiego rozpoczął się mszą św. w kościele garnizonowym, a w południe sztandar szczecińskiej SM uroczyście wprowadzono do sali sesyjnej rady miasta. W gali uczestniczyło kilkudziesięciu funkcjonariuszy, m.in. odbierający awanse. - Od stopnia młodszego strażnika do zastępcy naczelnika - tłumaczy insp. Joanna Wojtach, rzeczniczka "naszej" SM.

Wśród zaproszonych gości - prezydent Szczecina Piotr Krzystek, radni, najwyżsi rangą przedstawiciele służb mundurowych w mieście, ale również gen. Marek Tomaszycki (dowódca operacyjny Sił Zbrojnych RP, były szef 12. Dywizji Zmechanizowanej), nadbryg. Marek Kowalski, zastępca komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej, gen. Bogusław Samol, dowódca Wielonarodowego Korpusu Północno-Wschodniego.

Komendant SM w Szczecinie Leon Gajewski długo witał zaproszonych oficjeli, dziękował strażnikom za codzienną służbę, ale też krótko (i gorzko) skomentował hasła likwidacji "miejskiej policji". Mówił, że istnienie straży miejskiej kwestionują ci, którzy nawet nie wiedzą, jakie są zadania tej formacji.

- Wiemy, że opinie o strażnikach są różne. Ale staramy się o jak najlepsze relacje z mieszkańcami - podkreśla Wojtach. - Nie jesteśmy tylko egzekutorami prawa. Nie jesteśmy tylko od mandatów. Pomagamy. Służymy. Na co dzień. I podczas największych wydarzeń odbywających się w Szczecinie. Takich jak finał regat wielkich żaglowców - przypomniała rzeczniczka. O tym, że codzienność strażników to nie tylko mandaty, świadczą choćby takie interwencje jak ta na Osiedlu Przyjaźni. Patrol SM zauważył leżącego na chodniku chłopca.

- Przedpołudnie, skrzyżowanie ulic 26 Kwietnia i Santockiej, dziecko, a obok niego rower. Myśleliśmy, że to potrącenie i kierowca uciekł - opowiada strażnik Tomasz Jezierski (na mundurze "blacha" z numerem 080). - Okazało się, że chłopiec ma rozharataną nogę, bo urwał się pedał roweru. Tak niefortunnie, że metalowy element pokaleczył młodego rowerzystę. Pan Tomasz Opowiada, że rana była głęboka, mocno krwawiła. - Podobno dzieciak leżał tak kilka minut i nikt nie udzielił mu pomocy. Któryś z przechodniów tylko wezwał ojca - relacjonuje strażnik. - Tata przybiegł na skrzyżowanie, wezwał pogotowie. My w tym czasie założyliśmy opatrunek uciskowy. Karetka przyjechała szybko. Zabrała go do szpitala. Później, jak odwoziliśmy mu do domu rower, dowiedzieliśmy się, że ma założone 18 szwów. Okazało się też, że dziecko ma inne, bardzo poważne problemy ze zdrowiem. Pewnie dlatego był tam na ulicy taki dzielny.

W szczecińskiej SM pracuje ok. 140 osób, w tym 80 "na ulicy", w patrolach. Są też tzw. strażnicy szkolni opiekujący się placówkami oświatowymi, organizujący pogadanki z uczniami na temat bezpieczeństwa. Dzień Strażnika to okazja, by uhonorować najlepszych funkcjonariuszy. Ale dziś wręczono też osiem medali "Zasłużony dla Straży Miejskiej" - w ten sposób mundurowi dziękują osobom i instytucjom, z którymi współpracują. W tym roku wyróżniono m.in. Caritas i organizatorów akcji "Bezpieczni Razem" (szkolenia pierwszej pomocy itp.)

W sobotę SM będzie świętować na Jasnych Błoniach, ze szczecinianami. O godz. 13 rozpocznie się tam festyn rodzinny "Pracujemy i bawimy się razem". Będzie m.in. wojskowa orkiestra, występ kabaretu Czesuaf, mecz futbolu amerykańskiego, pokazy szkół tańca, gry i zabawy dla dzieci. I oczywiście - grochówka z kuchni polowej.

Źródło: Gazeta Wyborcza Szczecin, z dn.14.09.2013r.