AKTUALNOŚCI

Ostrzeżenie o zakłóceniu spokojuOstrzeżenie o zakłóceniu spokoju

W dzisiejszym numerze "Kuriera Szczecińskiego" znalazł się artykuł dotyczący zakłócania spokoju i jego konsekwencjach. Przytaczamy go w całości:

Godzina druga nad ranem. Słodki sen przerywają dochodzące zza ściany hałasy. Muzyka, śmiechy i krzyki świadczą o tym, że impreza w mieszkaniu obok na dobre się już rozkręciła. Stukanie w ścianę czy rury nie skutkuje, a zwrócenie uwagi nie robi na imprezowiczach najmniejszego wrażenia. Co wobec takiego stanu rzeczy może zrobić obudzony i wściekły lokator?

Zakłócenie ciszy nocnej jest niewątpliwie wykroczeniem. Art. 51 Kodeksu wykroczeń mówi wyraźnie: „Kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny”. Wezwanie służb mundurowych często okazuje się jedynym racjonalnym wyjściem.

- Jeśli czyn ma charakter chuligański lub sprawca dopuszcza się go, będąc pod wpływem alkoholu, podlega karze aresztu do 30 dni. W grę wchodzą także prace społeczne. Na miejscu policjanci mogą wypisać mandat w wysokości do 200 złotych. Jeżeli osoba go nie przyjmie, sprawa trafia do sądu i kara ta może wzrosnąć nawet do 5 tysięcy złotych – informuje mł. asp. Przemysła Kimon z Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie.

Nie da się ukryć, że najczęstszą przyczyną podejmowanych interwencji jest alkohol. Bardzo rzadko zgłoszenia dotyczą zakłócania ciszy nocnej przez wykonywanie prac remontowych po godzinie 22.

- Często zdarzają się libacje alkoholowe, którym towarzyszy głośna muzyka. Zaproszeni goście pod wpływem alkoholu stają się coraz bardziej hałaśliwi. Dla niektórych impreza może mieć swój finał w Miejskiej Izbie Wytrzeźwień. Szczególnie jeśli osoba podczas policyjnej interwencji zachowuje się agresywnie – mówi mł. asp. P. Kimon.

Niektórych to nie odstrasza. Bywa, że mundurowi [policja, straż miejska – dop. rzecznik SM] interweniują w jednym miejscu kilkakrotnie. Hałaśliwi lokatorzy nie mogą się jednak czuć bezkarni. Gdy kolejne mandaty nie skutkują, sprawa kierowana jest do sądu. Wtedy kary są już dużo wyższe. Cierpi na tym tylko wciąż niemogący spać sąsiad.

Jest jeszcze inne wyjście z sytuacji – coraz częstszym sposobem staje się zakup stoperów do uszu. Okazuje się, że kupowane są one nie tylko przez osoby narzekające na uciążliwe chrapanie współlokatorów czy studentów chcących uczyć się w ciszy. Nierzadko przyczyną są właśnie sąsiedzi, którzy nie respektują ciszy nocnej.

Paulina Sikora.

Źródło: "Kurier Szczeciński", str. 13, z dn. 23.09.2009 r.