AKTUALNOŚCI

Kupo, ty nad poziomy...Kupo, ty nad poziomy...

Edukację należy rozpoczynać od najmłodszych, w tym stwierdzeniu nie ma nic odkrywczego, wszak "czym skorupka za młodu nasiąknie, na starość trąci". Uczenie dzieci - tych najmłodszych już w przedszkolu - prawidłowych nawyków nie jest zatem niczym nadzwyczajnym. Dziwi zatem umieszczanie w prasie takich komentarzy, dotyczących wspólnego przedsięwzięcia strażników miejskich i pracowników z Wydziału Ochrony Środowiska w zakresie edukowania przedszkolaków z tematu podstawowych obowiązków związanych z posiadaniem zwierzaka w mieście. Skoro dorośli tego nie potrafią (nie chcą?) może warto uczulać na ten problem najmłodszych, że posiadanie psa to nie tylko przyjemność, ale i obowiązek? Może dzięki temu na kolejnym spacerze z kochanym Fafikiem, Azorkiem, Reksem dziecko powie: mamo, tato musimy po naszym piesku posprzątać...

Poniżej zamieszczam artykuł, którego formę przekazu i wymowę pozostawiam do oceny przez naszych Czytelników:

Jedna z moich ulubionych czarnohumorowych anegdotek opowiada o pewnej jejmości, która nieszczęśliwie straciwszy swoje najmłodsze dziecko, stoi nad świeżym grobem i cicho szepcze pod nosem taką mniej więcej litanię:

I jak już trafisz do nieba, dziecinko, to wyproś w niebiesiech awans dla twojego taty, i dobre zdrowie dla swojej mamy, i udanego, bogatego męża dla twojej starszej siostry, i fach jakiś intratny dla twojego brata, i...Pani szanowna - odezwał się w tym momencie jakiś chrypiący głos wprost do ucha nieszczęsnej żałobniczki. - Jak ma się tyle spraw do Pana Boga, to się idzie osobiście, a nie dziecko wysyła.

Ta z gruntu słuszna i merytorycznie niepodważalna teza wydaje się być szczególnie niepopularna w kręgach zbliżonych do szczecińskiego magistratu i jego zbrojnego ramienia zwanego powszechnie strażą miejską. Tam właśnie uznano (nie wątpię, że stało się to w następstwie ciężkiego umysłowego wysiłku), iż strategicznego przełamania na froncie walki z psimi kupami mogą dokonać tylko i wyłącznie specjalnie przeszkolone komanda fanatycznych przedszkolaków. Dwójki instruktorskie, mające w składzie strażnika miejskiego oraz specjalistę od gospodarki komunalnej i ochrony środowiska, posługując się prezentacjami multimedialnymi, uczynią z naszych latorośli zaangażowanych bojowników o sprawę odkupienia szczecińskich trawników i ulic.

Zaiste, będę chyba wyrazicielem pragnień szerokich rzesz społecznych, jeśli poproszę uniżenie, by wspomniane prezentacje trafiły via Internet do oczu i uszu całej szczecińskiej społeczności, nie tylko tej przedszkolnej, ale również szkolnej i poszkolnej, o pozaszkolnej nie wspominając. Szkoda by to była wielka i niepowetowana, gdyby owe skatologiczne produkcje pozostały niedostępne dla szerokich rzesz odbiorców. Kto wie, może właśnie te prezentacje mogły być owym przysłowiowym asem w rękawie, którego tak dramatycznie zabrakło szczecińskiej delegacji w trakcie walki o kandydaturę do tytułu ESK?

Prezentacje to wszakże nie wszystko, co magistrat ma do zaoferowania dziatwie - 45-minutowe spotkania to - oprócz multimediów - również konkursy! Aż strach uruchamiać wyobraźnię, kiedy się człowiek zacznie zastanawiać, w co grać będą nasi milusińscy. "Stara kupa mocno śpi", "zbierek", "ciuciukupka", "kupuzzle", "zakupy za kupy" - tak, organizatorom pola do popisu z całą pewnością nie zabraknie, a zabawa będzie taka, że rozhasanym dzieciakom trudno się będzie - nomen omen - skupić na materii przedmiotu. Nagrody? Zbyteczne pytanie - będą nimi, rzecz jasna, kupony!

A kiedy już przedszkolaki załatwią za nas, dorosłych, ten śmierdzący problem, rzucimy je na inny odcinek - proponuję zacząć od walki z wykroczeniami drogowymi, handlem narkotykami i przestępczością skarbową. Zwłaszcza to ostatnie rokuje szczególne nadzieje. Widzicie już te notki, jakie przeczytamy za ledwie kilka miesięcy? Ja widzę je tak:

"Sprawdź starym PIT-a" - to tytuł prezentacji, z jaką do szczecińskich przedszkoli udadzą się niebawem pracownicy urzędów skarbowych...

Malkontent dyżurny. Sysław.

Źródło: Gazeta Wyborcza Szczecin, str. 6, z dn. 13.12.2010 r.