AKTUALNOŚCI

Jak na sylwestra, było spokojnieJak na sylwestra, było spokojnie

Bez poważniejszych poparzeń i wypadków minęła ostatnia noc 2009 r. w Szczecinie. Było trochę bójek i awantur.

Choć w całym województwie ratownicy pogotowia wyjeżdżali ponad sto razy, to jak podkreśla Elżbieta Sochanowska, rzeczniczka Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego, ta noc sylwestrowa należała do najspokojniejszych.- Mieliśmy osiem przypadków poparzeń, ale nikt nie odniósł poważniejszych obrażeń. Nie było przypadku urwania palców czy uszkodzenia oczu - mówi Sochanowska. - Znacznie częściej lekarze musieli udzielać pomocy osobom rannym w bójkach. Podsumowując możemy powiedzieć, że było spokojniej niż w latach poprzednich.

Do Kliniki Chirurgii Ogólnej i Chirurgii Ręki w szpitalu przy ul. Unii Lubelskiej na izbę przyjęć zgłosiła się tylko jedna osoba z urazem ręki po wybuchu petardy. Lekarz musiał amputować jej część palca.Policjanci interweniowali głównie w sytuacjach związanych z nadużywaniem alkoholu, zakłócaniem porządku publicznego i awanturami. Przed godz. 23 policjanci zauważyli leżącego na chodniku przy ul. Słowackiego mężczyznę z rozbitą głową. Jak się później okazało, mężczyzna miał ponad pięć promili (!) alkoholu we krwi. Kilka minut po północy pijany 26-latek wjechał hyundaiem w ogrodzenie posesji przy ul. Derdowskiego. Mężczyzna miał około 1,6 promila alkoholu we krwi. Sylwester minął dość spokojnie także szczecińskim strażakom. Do godz. 6 rano w Nowy Rok wyjeżdżali tylko sześć razy do palących się śmietników, trawy i drzewka.

Źródło: "Gazeta Wyborcza Szczecin" z dn.04.01.2010 r.